Bartek Przedwojewski: góry są bezlitosne

Bartek Przedwojewski: góry są bezlitosne

Trening

Justyna Grzywaczewska

Bartek Przedwojewski to jedna z najbardziej utalentowanych, a jednocześnie najskromniejszych osób, jakie znam. Czołowy biegacz górski w Polsce, a w moim mniemaniu – aktualnie najlepszy zawodnik w tej dyscyplinie w kraju. Od ubiegłego roku jest członkiem najmocniejszego teamu świata – Salomon Suunto Team Elite. Ma na koncie m.in. zwycięstwo w finałowych zawodach prestiżowego cyklu Golden Trail Series w 2018 roku. W ciągu ostatnich dwóch tygodni dokonał niezwykłej sztuki – wygrał trzy biegi podczas Dolnośląskiego Festiwalu Biegów Górskich, a także trudny, technicznie wymagający Tatra Sky Maraton, który był jednocześnie Mistrzostwami Polski w Biegu Górskim na Długim Dystansie. Znamy się z Bartkiem całkiem dobrze, więc pomyślałam, że to dobry czas na krótką rozmowę.

Kiedy rozmawialiśmy ostatnio, wspominałeś, że sam wymyśliłeś sobie to wyzwanie, jakim były start dzień po dniu podczas DFBG – na dystansach 33, 20 i 10km. Jak wrażenia?

DFBG to miał być test dla mojego organizmu – chciałem sprawdzić, jak zachowa się mój organizm podczas zawodów etapowych – w końcu za trzy miesiące czeka mnie 4-dniowa rywalizacja podczas Golden Trail Championship na Azorach. Chciałem pobiec mocno każdy z tych biegów i tak zrobiłem – od piątku do niedzieli pobiegłem na maksa. Najważniejsze wnioski po tym starcie były takie, że wydolnościowo jestem super przygotowany, natomiast mięśniowo mam jeszcze nad czym popracować.

Po zawodach w Lądku, miałeś kilka dni do startu w Tatra Sky Maraton – nowej imprezie na mapie biegów górskich w naszym kraju, która była jednocześnie Mistrzostwami Polski w Biegu Górskim…

Faktycznie regeneracja po DFBG nie była za długa. Miałem niecałe 6 dni, a w tym podróże z Lądka do Wrocławia i z Wrocławia do Kościeliska, a także służbę w pracy (Bartek jest strażakiem - przyp. red.). Zrobiłem wszystko, co w mojej mocy, żeby stanąć na starcie w jak najlepszej dyspozycji. Założyłem, że biegnę własnym tempem. Od startu do 18. km czułem się świetnie, natomiast później bardzo mocno odczułem ten krótki okres, jaki dzielił DFBG i bieg w Tatrach. Za pierwszym punktem odżywczym, który był zlokalizowany na Ornaku, momentalnie opadłem z sił, a przede mną było potężne podejście i jeszcze ponad połowa dystansu. W takich chwilach oszukuję samego siebie. Nie myślę o tym, jak dużo jeszcze przede mną do mety, ale stawiam sobie małe cele. Dzięki temu głowa jest w stanie ciągnąć nogi do przodu.

Doszliśmy do kluczowego zagadnienia. Jak zmusić się do kontynuowania wysiłku w chwilach ogromnego zmęczenia? Co zrobić, żeby nie odpuścić?

Jestem zdania, że każdy ma swój poziom w takim maksymalnym zmęczeniu. W górach nie ma lekkich startów. Nie da się biegać w górach i docierać do mety nie będąc zmęczonym. Nawet na krótkim dystansie, dajmy na to – 10 km, na którym trzeba wdrapać się na jakiś szczyt i jak najszybciej z niego zbiec, zmęczenie na mecie będzie. Trzeba się z tym liczyć, trzeba być na to przygotowanym. Góry są bezlitosne. U mnie na pewno procentuje doświadczenie ze startów na bieżni, gdzie każdy bieg był na maksymalnym zmęczeniu – dzięki temu nie boję się dawać z siebie maksa.

Widziałam Twoje relacje na Instagramie, na których leżałeś totalnie bez sił. Przyznam, że to był dla mnie wymowny obrazek. Naprawdę byłeś wycieńczony, czy to były tylko pozory?

Trasa Tatra Sky Maraton to trasa na poziomie światowym. Trzeba mieć naprawdę mocny charakter, żeby ją ukończyć. Napisałem w jedynym z postów, że to nie jest bieg dla cieniasów. I miałem tutaj na myśli tylko tyle, że nie każdy powinien porywać się na takie bieganie, bo trzeba być odpowiednio przygotowanym fizycznie, a do tego naprawdę silnym psychicznie. Ja po tych zawodach przez 40 minut leżałem i dochodziłem do siebie. Taka to jest trasa. Ale podobnie kończyłem wszystkie zawody Golden Trail Series, więc nie było to dla mnie nic nowego.

My tu gadu, gadu, ale słyszę, że coś jesz. Może pesto, w którym – jak sam piszesz – jesteś zakochany?

Dokładnie! W trakcie naszej rozmowy zrobiłem sobie szybki obiad, mam nadzieję, że Ci nie przeszkadza, że jem podczas rozmowy, ale byłem już strasznie głodny, bo rano zjadłem tylko bułkę.

Nie, nie. Spokojnie, smacznego. A zdradzisz swój przepis?

To bardzo proste danie. Dzisiaj przygotowałem je w 18 minut. Zazwyczaj robię pesto z listków świeżej bazylii (czasami dodaję też rukolę), do tego większa ilość oliwy, ser grana padano, orzechy nerkowca i wszystko blenduję. Idealnie smakuje z kolorowym makaronem – moim ulubionym.

Dzięki! Ja również jestem fanką pesto – głównie dlatego, że to takie szybkie w przygotowaniu, a jednocześnie super smaczne danie.

Właśnie!

Dziękuję Bartek za rozmowę. Jeszcze raz gratulacje i do usłyszenia!

Dziękuję. I trzymam kciuki za Chudego Wawrzyńca. Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się u Was wystartować.

Na to liczę!

fot. Piotr Oleszak